Jadąc do Annaby warto zahaczyć o Guelmę, ale tak naprawdę to celem naszym są gorące siarkowo-wapienne źródła Hamman Meskoutine.
Hamman to po arabsku łaźnia, ale to żadna łaźnia lecz gorące źródła, które lata stworzyły iście księżycowy krajobraz i potworzyły się malownicze nacieki. O tym, że źródła są naprawdę gorące świadczyć mogą swojskie obrazki tubylców gotujących jajka w dołkach do których spływa woda ze źródeł.
Uwaga, bo za godzinę jazdy czeka nas wizyta w niezwykłym mieście: na skałach, podzielona głębokim na 500 metrów parowem, rozłożyła się Konstantyna (Constantine)
Z „Radia Koopera”
Raz Konstantyn, w Konstantynie konstatował coś przy winie
Cóż takiego skonstatował, gdy to wino degustował?
Że w tej fraszce głupie słowa!
Obie części miasta łączy kilka mostów- zarówno górnych (górny poziom miasta) jak dolnych. Niektóre domy przylepione są do ścian wąwozu, a okna wychodzą na 500-metrową przepaść. Ciekawostką jest, że znana francuska firma inżynieryjna otrzymała niedawno zlecenie na projekt tramwaju miejskiego. Jeśli to wyjdzie- będzie to niepowtarzalne dzieło! Algierskie firmy nie są same w stanie tego zrobić i zatrudniają „kooperantów” czyli nas, moi koledzy z pracy z reguły bardzo sympatyczni przejawiali czasem to niestereotypowy tok rozumowania ..
Z cyklu: „opowieści algierskie”
Nike
Mój kolega z pracy Salah dostał kiedyś w prezencie piękną bluzę z dumnie widniejącym na piersi napisem: NIKE. Chodził w niej przez pierwszych kilka dni, potem nagle bluza znikła z pola widzenia. Po jakimś czasie przychodzi do pracy i widzę napis NIKE potwornie zeszpecony- pierwsza pałka od „N” wyskrobana ohydnie żyletką tak, że pozostało coś w rodzaju „VIKE”. Coś Ty zrobił?!- pytam zdumiony- dlaczego?
Ano, -odpowiada Salah- bo wszyscy podchodzili do mnie i mówili- NIK!!
(dla niewtajemniczonych: NIK po arabsku to tak znaczy FUCK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz