Annaba jest najbardziej wysuniętym na wschód miastem godnym uwagi. Warto teraz jadąc na zachód nie podążać główna RN na Setif, lecz zapuścić się przez przepiękne drogi drugiej kategorii w Kierunku na Skikdę.
Jak będziesz w Skikdzie, nie zapomnij odwiedzić tutejsze plaże (lokalny patriotyzm jest wszędzie), są przepiękne, a szczególnie żandark!- zachęcał mnie gorąco kolega. Skikda leży niedaleczko, ca. about 100km od Annaby, toteż nie omieszkaliśmy któregoś weekendu tam właśnie wybrać. No ale trza zasięgnąć języka o tym „żandarku”.
Pytamy zatem pierwszego napotkanego faceta czy wie. Wiedział: Ah, la plage Jeanne d’Arc (oczywiście Joanna D’Arc)!. Takie „spolszczenia”- tzn wymowa słów niepolskich z akcentem polskim, żartobliwie czasami bardzo śmiesznie brzmiąca była na porządku dziennym. Np. kiedyś przychodzimy do koleżanki, gorąco, wiec ją pytam czy ma coś do picia. Lobuje alepok może być?- Co?- No przecie mówię wyraźnie; LOBUJE ALEPOK! Chwilka na pierwszy rozbiór zdania. Mój małoletni syn kształcony we francuskiej szkole zrozumiał jako pierwszy: l’eau bouillee a l’epoque. Czyli woda (w przeszłości) gotowana.
Wyrażenia podstawowe czyli ca va, czy d’accord wymawiało się z normalnym akcentem na przedostatniej sylabie; sawa, dakor. Rosjanie to byli „tawariszczi amerykańce”, plateau, to było plato, nasz samochód nazywał się baniol- od francuskiego pieszczotliwego „bagnole”. I biędotr (bien d’autres) czyli wiele innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz