Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.

piątek, 12 sierpnia 2011

Annaba

Hymn mieszkańców Annaby
Napisz gdzie będziesz, napisz gdzie jedziesz, -do mej kochanej Annaby
W mojej Annabie na Cours* wyjadę, chociażem ogromnie słaby
Na Cours wyjadę, piwko wypiję w mojej kochanej Annabie
Bowiem szybciutko czas tutaj mija jutro znów na Cours wyjadę
*- główny deptak w Annabie- Cours de la Revolution (cours czytamy KUR)
“Cours” jest znakiem rozpoznawczym Annaby. Zaczyna się od portu, poprzez teatr, marche czyli targ, wilajat i APC (siedziba władz), a na poczcie i szkole francuskiej (lycee Pierre & Marie Courie-Skłodowskiej) oraz reprezentacyjnym hotelu Seybousse kończąc. Wszyscy wiedzą, że w Annabie się na cours wychodzi, tu odbywaja się uroczystości, pochody i manifestacje oraz imprezy sportowe.
Tutaj, nawiasem mówiąc, zaszokowali mnie podczas pierwszego w Annabie Ramadanu- nie jest to żaden post, ale eksplozja czystej radości- ciasta z miodem i tysiące łakoci no i zabawa właśnie na „kurze”.
Widziałem jak gromadka melomanów wyniosła z domu magnetofon, by razem z innymi napawać się muzyką (każda grupka zresztą inną). Okazało się wszelako że baterii nie dowieźli, więc przeciągnęli drut (antenowy dwużyłowy) do domu. Tam jednak nie było korków czyli bezpieczników, które tutaj wyglądają jak ogryzki ołówka z biegunami połączonymi drucikiem. Ale pomysłowy Dobromir nie w ciemię bity dał sobie błyskawicznie radę: złamał ołówek, rozerwał paczką papierosów i srebrną folią owinął kikut ołówka. Wszystko to włożył w gniazdo i prąd zaczął płynąć. Jeszcze tylko utknięcie drutów na 2 zapałki… i już mogliśmy się rozkoszować arabską muzyką.
Tu po każdym wygranym meczu piłkarskim hordy kibiców-patriotów blokują ruch, wskakują i tańczą na samochodach. Przypomnę historię z MŚ 1982, kiedy to Algieria wygrała z Niemcami rozbudzając do czerwoności emocje, a potem remis Niemców z Austrią wyeliminował pewnych prawie awansu algierczyków. Wschód i Zachód zareagowały inaczej: W Tlemcen pomalowali osła na zielono, napisali na nim „Hrubesh” i puścili na miasto, a na austriaków- autrichien zaczeto mówić : autre chien (inny pies). W Annabie uznali wyższość prostszych środków wyrazu- po prostu zdemolowali lub podpalili niemieckie samochody (przy okazji dostało się też kilku niezidentyfikowanym samochodom z rejestracją kooperancką). Toteż gdy zapadła decyzja o budowie stadionu narodowego właśnie tu, tubylcy oszaleli ze szczęścia. Naczelny architektem został Polak- Jurek Wojnarowicz no i trzeba przyznać, że zrobił wspaniałą robotę: stadion prezentuje się wspaniale, a wykorzystuje przy tym najnowsze osiągnięcia techniki jak np. automatyczne podlewanie. Na otwarciu stadionu byli wszyscy, nawet przyjechał Madjer- ówczesna gwiazda Porto. Jurek pokazywał zdjęcie we dwóch (czołowy piłkarz świata i polski architekt) na tle stadionu. Jak udało Ci się namówić go na zdjęcie?- zapytałem z niedowierzaniem. Ależ nie- odparł Wojnarowicz- to on poprosił mnie o zrobienie wspólnego zdjęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported.