Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.

sobota, 27 sierpnia 2011

wątek gastronomiczny

skoro jesteśmy w egzotycznym kraju, porzućmy wszelkie MacDonaldy etc i pokosztujmy (bezpieczne, nie bójmy się) miejscowej kuchni. Przestrzegajmy jeno podstawowe zasady higieny:
nie pijemy surowej wody z kranu (tak zresztą jak i u nas)- są normalne wody butelkowane.
zielenina, w szczególności zielona sałata może nieść ryzyko ameby. Powstrzymajmy się, lub sami (jeśli możemy) umyjmy ją.
Dla ułatwienia dodam ,że podczas 7 lat spędzonych w tym regionie ni ja, ni moja rodzina nie złapała ameby ani razu. A jedliśmy w zasadzie wszystko. Nie zanotowaliśmy też ani jednego przypadku tzw. zemsty faraona (aktywnej w Egipcie) lub innego fakira.

warte wzmianki są zupy- siorba, harrira oraz tzw burki
burek(lub brick) jest to cos w rodzaju naleśnika z kruchego ciasta, wypełniony kartoflami puree, mielonym mięsem cebulą i pietruszką. W to wbijane jest jajko, naleśnik składa się w kształt cegły (brick) i wrzuca się na wrzący olej. Pyszne to mało.


Mille feuille.
Słynne francuskie ciastka, kruche składające się jakby z tysiąca cieniutkich płatków, czyli milfejki były przysmakiem wielu Polaków, mieliśmy nawet swoją ulubioną patiserię (cukiernię), gdzie były najlepsze. Kiedyś, będąc w mieście z kolegą przechodziliśmy koło naszej cukierni, i owemu koledze strasznie owe milfejki zapachniały. Wiesz co- powiedział- taka mam ochotę, poczekajcie wejdę i kupię tę… tu wahanie.. jak to się nazywa, no wiesz,


Maniuś- uświadomiłem go- to nazywa się fenouil (fenuj, po naszemu chyba fenkuł, koper włoski czy inne zielsko), kup i dla mnie. Fenuj, milfej, nie odróżni?- myślę sobie. Wszedł dzielnie (zna wszak nowe – chyba już piąte czy szóste) słówko francuskie. Fenuj!- powiedział i spojrzał sprzedawczyni głęboko w oczy.- Dwa!
Sprzedawczyni dzielnie opanowała zdziwienie, walcząc ze śmiechem odwróciła się w stronę półek i zapakował mu …. Dwie świeżutkie milfejki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported.