Gdy dotrzemy do Setifu- zróbmy sobie przerwę i wyostrzmy zmysły, bo przejazd przez kanion Kherrata wart jest uważnego oglądania. Kanion prowadzi obrzeżem gór Djoudjoura (czytamy dziur-dziura) w masywie gór Atlas.
Z „Radia Koopera”
W Dziurdziurze, na górze
Dziurawe są róże
By czar ich Cię urzekł
Nie żałuj swych nóżek
Cóż za atrakcje nas czekają, jeśli akurat jest zima? Ano nie każdy wie że w masywie Djourdjoura w miejscowosci Tikjda jest „station de ski”, z wyciągami narciarskimi i nawet wypożyczalnią sprzętu!. Oczywiście wypożyczyliśmy z moim synem Krzysztofem narty- Rossignole, co prawda przedpotopowe, ale na tak łatwym śniegu dałoby się jeździć nawet na deskach z beczki. Uwaga! - jak głosi napis: polowanie, chytanie i sprzedaż dzikich zwierząt- zabroniona!
Ale przecież mamy lato. Przystańmy zatem na chwilę i zróbmy zdjęcia z małpami schodzącymi ze ścian kanionu po smakołyki, wsłuchajmy się w szum rzeczki płynącej dołem. Pewno jest już późno, ale to nic, bo hotelik nad zaporą (barrage Kherrata) stoi otworem. Jeśli nie ma miejsc- jedziemy dalej do Tichi i nocujemy w nowoczesnym hotelu a rankiem- kąpiel na pobliskiej plaży.
Nie zwlekamy i w drogę- tu zaczyna się najpiękniejsza droga nadmorska w kierunku na wschód- corniche Jijel. Piękna, wykuta w skałach nadmorska droga, urokliwe widoki i po drodze atrakcje jak latarnia morska, czy wyludniona tzw wioska socjalistyczna.
Dlaczego wyludniona? Ano algierczycy nie dorośli, jak widać do „zdobyczy’” socjalizmu i zamiast w pięknych, ułożonych pod sznurek i zunifikowanych wioskach wola swoje „bidon ville”. Przed każdą „willą” stoi samochód (tzw kefalówka, zwykle peugeot 404), w domu kolorowe telewizory, lecz przed domami kozy, owce. Na rozłożonych na ziemi gazetach piją kawę, zieloną herbatę albo się modlą. Zresztą w nowowybudowanych osiedlach infrastruktura zaczyna się od kawiarni i meczetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz