Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
czwartek, 5 kwietnia 2012
okolice Trypolisu
W zimie pozostają wycieczki, a jest gdzie jechać. Niedaleko Trypolisu można zrobić piękną pętlę przez góry- Gharian, Yefren, optymiści dojeżdżają do Nalutu. Droga wiedzie przez płaskowyż, malownicze serpentyny porównywalne z Drogą Trolli. Gharian, jak sama nazwa wskazuje, słynie z produkcji garów wystawianych przed domy. Tam też stacjonowały wojska aliancki podczas wojny, chociaż każdy wie o wojnie we wschodniej Libii w okolicy Tobruku i Benghazi. Żołnierze, pewnie z tęsknoty, stworzyli na ścianie swoich koszar malowidło pt. Miss Afryka. Jest to leżąca piękna dziewczyna, której kształty pokrywają się z wybrzeżem Afryki. Niestety malowidło jako nieobyczajne zostało zamurowane (dobrze ze nie zamalowane lub zgoła skute).
Ale prawdziwą perłą jest leżący na styku trzech granic (z Algierią i Tunezją)- Ghadames. Na poły miasto (osada) przysypane piaskiem. W większości zakopane leżące pod ziemią, słońce i upał z rzadka tu dochodzi i panuje miejscami nawet chłód.
Nie ma rzecz prosta aż takich różnic temperatur jak na otwartej pustyni- tam dochodzą nawet do 50 stopni, a 30 stopni różnicy pomiędzy dniem i nocą to normalka. W Ghadamesie domostwa są wyłącznie z surowca naturalnego- piasku gliny i drewna. Wąskie „zadaszone” uliczki są żywcem wyjęte ze średniowiecza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz