Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
czwartek, 26 kwietnia 2012
o kurna!
Pierwszego dnia jedziemy zwiedzać południowy wschód wyspy. Po drodze przejeżdżamy koło pięknego jeziora „Kurnas”. Legenda głosi że jeden z Polaków jak je zobaczył to zakrzyknął: o kurna, ale pikne jezioro! I tego się trzymajmy. Posiłki jemy zazwyczaj z dala od centrów turystycznych, gdzieś w zabitych dechami wioskach, tam gdzie miejscowi. Teraz też wyczailiśmy malutką knajpkę w górach ale niestety właścicielka i kucharka w jednej osobie nie mogła się ani rusz dogadać z Eweliną co do zamówienia.
Nie reagowała też na wypisane fonetycznie nazwy potraw. Groził nam pat i głód. Ale kobitki się dogadały- poszły razem do kuchni, gospodyni odsłoniła pokrywki garnków i pokazała co ma. Zamówienie na migi okazało się niezwykle celne, a domowe wino podane w musztardówkach smakowało jak wina z renomowanych winnic.
Następnego dnia wybraliśmy do zwiedzania
monastyr Chrisoskalitissas. Oprócz swej renomy miał dodatkowy plus: otóż nieopodal rozciągała się prześliczna laguna Elafonisi. Warta obejrzenia i kąpieli. Jeszcze tylko w powrotnej drodze stajemy by wspiąć się ok. 200 metrów na skały. Nie dla zbytków ale by odwiedzić słynną kaplicę Agia Sofia czyli święta Zośka. Nie ta co w Istambule ale też warta odwiedzenia.
Auto oddaję jak wziąłem- z kluczykami pod dywanikiem, stanu paliwa nikt nie sprawdza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz