Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
poniedziałek, 26 marca 2012
z żalem żegnamy Maroko
W drodze na Tiznit zaczynamy tęsknić za obiadem, stajemy zatem w przydrożnym miasteczku i odwiedzamy miejscową „restaurację”. Dwa stoliki, przy jednym grają w domino. My we czwórkę siadamy do drugiego. No to zaszalejemy. Może fasolkę po bretońsku na miejscową modłę? Mergezów niestety nie mają, ale zobaczymy jeszcze co potrafią zrobić z soczewicy.
Do tego hobza i napijemy się oryginalnej, parzonej w srebrnym dzbanuszku miętowej herbaty. Aha, i jeszcze Ala zażyczyła sobie coca colę. Przychodzi do płacenia, a biedaczysko tak zestresowany, że biali ludzie u niego jedli, podlicza rachunek i mówi że za wszystko 13 dh czyli 1 euro!!. Myślałem że źle zrozumiałem, bo szło po arabsku więc pytam zdumiony ILE?? Niemożliwe! Poczciwina chcąc wywiązać się jak najlepiej z zadania bierze notesik i ołówek i pieczołowicie liczy. Tym razem wyszło mu 16dh. Gdy zaokrągliłem do 20dh (półtora Euro) ze szczęścia mało się nie popłakał.
I tego klimatu najbardziej będzie mi brakować po powrocie do Polski.
A do kolorowego Maroka z pewnością jeszcze powrócimy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz