Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
czwartek, 1 marca 2012
jaja Mohameda
6’ Towarzyszą nam Japończycy strzelający 1200 fotek na sekundę, a szczególności uwagę zwróciła jedna japonka ubrana ma czarno-różowo jak na pokaz mody. Uwagi na siebie długo nie musieli zwracać rozkrzyczani Niemcy, zmuszając nas do zejścia na dół.
Na dole w atelier grafiki, pokaz termo-wywoływalnych obrazów. Facet podgrzewa czystą kartkę papieru nad polnikiem i zwolna ukazuje się rysunek (najczęściej właśnie naszej kasby). Widok ładny choć nie dla wszystkich, bowiem Jej Puszystość stanęła pośrodku kadru nie reagując na oczy i obiektywy rozpaczliwie przedzierające się zza jej ramienia.
Droga do Marakeszu prowadzi przez najwyższa przełęcz- Col du Tichka +2260 m npm. Wychodzimy ale tylko na chwile bo wieje zimny wiatr, choć nie studzi to naszych zapałów do robienie pięknych zdjęć. Widziałaś jaja Mohameda- słyszę jak moją żonę pyta koleżanka- nie? to chodź, pokażę Ci. Tym razem chodzi nie o naszego kierowcę który pięknie i bezpiecznie wiózł nas przez te kilka tysięcy kilometrów.
Za to w sklepiku z szyldem „Chez Mohamed” widać różnokolorowe kamienne jaja, od normalno wymiarowych naszych, po monstra o wysokości prawie pół metra. Pół wycieczki przychodzi w sukurs koledze którego żona wymyśliła sobie że kupi takie jajo i przewiezie je do Polski. Po kilkunastominutowym przekonywaniu i obietnicach kupna czegoś równie atrakcyjnego- nieszczęsna kobiecina w końcu godzi się z losem, choć do męża do końca dnia już się nie odzywa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz