Broniarek
Skora mówimy o podróżach, nieodłącznym warunkiem udanej podróży jest (niestety nie dla wszystkich) znajomość jakiegoś tam języka obcego. Wpadła mi w ręce kiedyś książka Broniarka o tym jak nauczył się 8 języków obcych.
Znajomość języków bardzo mnie pociągała. Znam nieźle angielski i francuski, 2 nieużywane (acz ongiś nieźle przyswojone)- rosyjski i niemiecki- leżą i ulegają degeneracji, hiszpański rozwija się szybko i dynamicznie, arabski praktyczny na tyle że w krajach Maghrebu posługuję się nim ze zręcznością małpy . Pomyślałem sobie, że dobrze by pójść w ślady Mistrza Broniarka. Niestety nie zrealizowałem tego szczytnego celu po trosze przez lenistwo, po trosze przez ograniczenia umysłowe- czyli wrodzoną tępotę. Ale zapamiętałem mi.in. test Broniarka na sprawdzenie znajomości języka. Wszyscy możemy się teraz sprawdzić. Oto ów test: jak powiesz „GDZIE BYŁES”
Sprawdziłem to natychmiast na koledze z pracy, który chwalił się znajomością angielskiego i dużymi sukcesami na tym polu za granicą. Odpowiedź była wstrząsająca: where are you was???!!!
To uświadomiło mi że języka nie trzeba znać perfekcyjnie.
Języka nie trzeba znać perfekcyjnie, lecz odpowiednio w stosunku do wymagań. Mój wuj, wieloletni korespondent Interpress w jednym z większych europejskich krajów opowiadał jak przysłano nowego ambasadora. Oczywiście z nomenklatury (młodzieży nie pamiętającej tamtych czasów podpowiadam: z nominacji, nie kwalifikacji). Na przyjęciu podczas zdawkowej wymiany uprzejmości how do you do- how do you do, nasz bohater zauważył skromnie stojącego dyplomatę – o zgrozo- bez żony. Czy aby nie chora- zaniepokoił się. Podszedł. How do you do – how do you do- and …tu odrobina wahania… how do you do your wife??! Dyplomata wyprostował się
dumnie I odrzekł: sorry, but it’s not your bloody business!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz