Panna Basieńka informuje nas, że pokoje mamy przydzielone, lecz przed pobraniem kluczy musimy powypełniać druki meldunkowe. Lekki popłoch, gdyż arabskim ni francuskim nikt nie dysponuje, lecz z pomocą pilotki jakoś idzie. Chcę wypełnić druczki lecz nie mam pióra, pytam więc faceta z obsługi sterczącego uprzejmie obok nas: handyk stylo? (czy masz pióro?). Podał mi odruchowo, szczęka mu opadła z łoskotem i pyta: jak to? Tak to- odpowiadam- dziękuję, i widzę że już mam przyjaciela, od tej pory tak go tytułuję co wywołuje niezmiennie uśmiech zadowolenia na jego twarzy.
Pokój- nic szczególnego, mały i z widokiem na podwórko. Z postanowieniem, że postaram się go jutro zamienić na przyzwoitszy- idziemy spać. Z rana spotkanie z rezydentką- panią Krysią.
Rankiem schodzimy na śniadanie, ale przed wejściem do restauracji łapie mnie sam dyrektor hotelu i gęsto tłumaczy się z pomyłki, że dali nam nieodpowiedni pokój, że nowy apartament z widokiem na morze już sprzątają, i po śniadaniu będzie gotów. Kiedy możemy się przeprowadzić? Uzgadniam z nim szczegóły- teraz i on jest moim „przyjacielem”.
Spotkanie z panią Krysią odbyło się w duchu: przyjechaliście tu, głąby jedne, nie zawracajcie mi głowy. Sami nic nie załatwicie, to się nawet nie bierzcie, wycieczki tylko przez nasze biuro, a zresztą nie mam czasu. Poczym z ważną miną (że niby rozmawia z kimś ważnym) telefonicznie instruuje swoją pomoc domową (femme de menage) co ma kupić, menu obiadowe, o której dzieci kończą lekcje etc. Siedzę cicho i udaję że nic nie rozumiem. Wtem podchodzi dyrektor i informuje, że pokój jest już gotów i oferuje pomoc w przeprowadzce. Zamieniam kilka zdań i widzę jak pani Krysi mina rzednie. Szybko się żegna, więcej jej nie oglądaliśmy.
Z wycieczek przez nasze biuro jak zwykle nie korzystamy, na mieście są o wiele, czasem nawet dwukrotnie, tańsze. Nie będę rozpisywał się o Karatginie, Monastyrze, Sousse i innych turystycznych trasach, bo to do znudzenia można znaleźć na różnych forach. Skoro przyjechaliśmy (z narzeczoną Ewą) do egzotycznego kraju, nie siedźmy w centrach turystycznych lecz obejrzyjmy trochę normalnego tutejszego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz