Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.

poniedziałek, 25 lipca 2011

przygoda na pustyni

Z cyklu: „opowieści algierskie”
Szyba

Wyjeżdżamy naszą Renówką 18 o wdzięcznym imieniu „Bagnol” z Ouargli, zmierzając w stronę Touggourtu. Nagle huk i przede mną robi się biało- z kamionetki jadącej z przeciwka spadł widać kamień i uderzył w szybę. W owych latach (lata osiemdziesiąte) szyby hartowane były standardem, choć nowoczesne, klejone tez już montowano, w naszym baniolu jednak była hartowana.
Co robić, stajemy na poboczu i delikatnie wypychamy resztki szyby na koc i sprzątamy co można ale pozostaje problem; co z szybą? Do „cywilizowanych” regionów blisko 1000 km, bez szyby nie dociągniemy, zresztą mieszkańcy Ouargli też ludzie, nie?
Wracamy zatem i na wjeździe do miasta widzę warsztat samochodowy. Wysiadamy i z synem idziemy rozeznać sprawę. Właściciel warsztatu (ww) i jednocześnie główny mechanik jest oczywiście skory do pomocy. Zaczynamy rozmowę.
My: salem alejkum
Ww: salam (skrót od Alejkum Salem)
My: asma huja (słuchaj bracie- tak zaczyna się każdy dialog), mamy problem (znajomość arabskiego niewystarczająca, więc przechodzimy na francuski, a raczej na franko-arabski, tzw slang kooperancki))
Ww: jaki problem masz, bracie (to słowo oczywiście po arabsku)
My: mam zbitą przednią szybę, czy mógłbyś mi wstawić nową
Ww: a do jakiego samochodu?
My: do Renault
Ww: jaki model?
My : osiemnastka
Ww: nie ma problemu. A masz szybę
My: nie! A można tu gdzieś kupić?
Tu ww wyraźnie posmutniał, i z dezaprobatą zaczął cmykać i kręcić głową
Ww: ajajajaj, no no no! Handyk problem.
Teraz ja z kolei posmutniałem ale tonący brzytwy się chwyta.
My: A nie ma tu czasami Sonacomu? (taki Polmozbyt- Societe National de COMmunication)
Ww: jest tu zaraz za rogiem, otwierają o 15:00, ale do Renault – pas possible.
Nie mamy wyboru i o 15:20 zaspany sprzedawca Sonacomu (ss) otwiera wreszcie drzwi.
My: salem alejkum
Ss: salam. Czego pan sobie życzy, Monsieur (ładnie to wymówił- „mosju”, widac że stara się być grzeczny)
My: czy macie przednie szyby?
Ss: a do jakiego samochodu?
My: (do siebie: po co pytasz, przecież nie widać w sklepie żadnych szyb)- do renault
Ss: jaki model?
My: (jw.: przecież do renówek nie ma) – do osiemnastki
Ss: stenna szłeija (poczekaj chwilę)
I znika na zapleczu. Po chwili wraca i z nieprzeniknionym wyrazem twarzy kładzie na blacie coś owinięte gęsto w papier.
My: co to jest?
Ss: przednia szyba do osiemnastki, Mosju. Trochę tylko pęknięta na rogu. Sprzedam bez faktury za pół ceny.
Bez faktury będą problemy w assurance (SAA, to takie PZU), ale oczywiście decydujemy się.
Wracamy do warsztatu.
My: Asma, mamy szybę, wstawisz ją teraz?
Ww: oczywiście, wjeżdżajcie na stanowisko
To „stanowisko” to taki sam uklepany placyk tyle że pod daszkiem. Wjechałem, ale coś mnie jednak nurtuje.
My: Widzisz, dostałem szybę w Sonacomie
Ww: to dobrze
My: a mówiłeś, ze nie ma
Ww: (jak do dziecka) no bo do Renault nie ma!
My: (z lekka ogłupiali, wskazując samochód) a to co jest?
Ww: (z poczuciem wyższości, kto zna się lepiej na motoryzacji?!) R18! Do R18 oczywiście są, ale do Renault nie ma!! Ma kensz!!
Tu mój małoletni syn, expert w dziedzinie motoryzacji zaniemówił i szczęka z łoskotem opadła mu na ziemię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported.