ostatnio naszą podróż przerwaliśmy w el Beyadh, i kierujemy się teraz dalej na wschód na Laghuat. Im dalej na pustynię, tym częściej pojawiają się znaki: uwaga wielbłądy, a droga robi się coraz węższa. Czyżby oszczędzali na asfalcie lub na terenie? Nic z tego- drogi są zawiewane przez piasek i regularnie odśnieżane (przepraszam - odpiaszczane) przez pługi. Mijamy szybko senny Laghuat, i pędzimy co koń (mechaniczny) wyskoczy, bo niedaleczko rozłożyło się na wzgórzach 5 miast: Ghardaia, Melika, Beni Isguen, Bou Noura, i El Ateuf. Te 5 miast tworzy unikatowy w skali światowej klejnot – M’Zab.
Mieszkańcy M’Zabu- Ibadyci (lub nazywani po prostu - Mozabitami), mając niezaprzeczalne zdolności handlowe spędzają większość czasu w rozjazdach, pozostawiając żony dzieci i kozy na miejscu. O tym że przekracza to normalne standardy może świadczyć, ze Bou Noura nazywana jest miastem kobiet.
Stolica M’Zabu- Ghardaia jest już znana na świecie- otóż tam, na głównym rynku kręcono sceny do Indiana Jones.
Do „świętego miasta”- Beni Isguen otoczonego murem, nie można wejść bez przewodnika.
Można natomiast wejść, ba –nawet wjechać samochodem na sam szczyt Meliki, gdzie zlokalizowany jest cmentarz. Wszystko to w charakterystycznym mozabickim stylu, z czteropalczastymi zakończeniami wieżyczek minaretów, czy marabutów. Dolina M’Zabu oglądana z góry wygląda jak biblijny raj, a w gaju palmowym i oliwnym, rozsiane są domostwa. Ciekawostka- na rynku w Ghardaii, co tydzień jest tzw. „targ na krzyki” – a polega to na tym, że kupujący siedzą sobie, a sprzedający chodzą od jednego do drugiego, biegają i krzyczą zachwalając swój towar. Taka formuła. Sam się nie oparłem i kupiłem za dinara torbę daktyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz