Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.

środa, 13 lipca 2011

El Ateuf

Sidi Brahim
Po drugiej stronie drogi wiodącej do Ouargli leży Bou Noura, otoczona murem wygląda jak warownia. Samo miasto nieduże (nie to co Ghardaia) więc i otoczyć je łatwo. Tylko po co?- pytam mieszkańca M’Zabu. Zdziwił się, przecież to „miasto kobiet”, mężczyźni w rozjazdach, więc aby komu złe myśli nie przyszły do głowy, obwarowaliśmy je murem.
Zupełnie zaś z boku leży El-Ateuf. Kilkanaście kilometrów jazdy wąską dróżką i znajdujemy się w innym świecie. Lepione z gliny domostwa, pomalowane na niebiesko- to dla odstraszania much. Wąskie uliczki, a wszystkie prowadza, nie do Rzymu lecz do centralnego punktu miasta jakim jest grobowiec Sidi Brahima- to też święty czczony w całej Algierii.
Gardien czyli cieć i przewodnik (nie wiadomo dlaczego tutaj strasznie drogi- zażądał 50 DA) oprowadza nas i opowiada różne historie. Na skarpie powyżej grobowca widać trzy prawie jednakowe domki- to są tzw trzy siostry- objaśnia nam cieć. Sidi Brahim wybudował dom jednej żonie, to natychmiast dwie pozostałe zażądały domów i dla siebie. Zmieniał tylko miejsce zamieszkania, a w zasadzie nocowania. No cóż- mówię- wytrzymał z trzema babami, gdy i z jedną wytrzymać trudno- na pewno był święty.


Wchodzimy do grobowca, w środku jednej z „komnat” pali się świeczka. Oj, dobry to znak- gardien jest zachwycony bo liczy na kolejne dinary- Sidi Brahim zapalił świeczkę przyniesie wam szczęście. Widzimy też i ptaszka, - spójrzcie!- mówi szeptem cieć- toż to sam Sidi Brahim, przyleciał was powitać (kolejne 20 dinarów). Sidi Brahim tutaj mieszkał!- tu pokazuje na pomieszczenie na podwyższeniu- w piątki zamieniał się w gołębia i latał na nabożeństwa do Ouargli (200 km). Na ścianie widzimy mnóstwo brązowych linii, takich o długości 30-50 cm, czasem 2-3 tuż obok siebie. Co to jest- pytam jeszcze nieświadomy. Jak to?- cieć zdumiony że musi takim matołom jak my wyjaśniać proste sprawy- on tu mieszkał! Nie wychodził!! Znaczy się widzimy najstarsze g… świata- skomentowała moja manżelka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported.