Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
sobota, 22 grudnia 2012
ulewa
W autokarze atmosfera odpoczynku po wyczerpującym dniu- 12 godzin na nogach i wrażenia z Perty to niemało. Dodatkowo wspinaczka w Małej Petrze. Ale do Akaby tylko 2 godzinki drogi. Teoretycznie. Zatrzymują nas na punkcie celno-kontrolnym czemu nasz przewodnik Lolek dziwi się niepomiernie. Stoimy i czekamy ale co niecierpliwsi idą na rekonesans. Wiadomości które przynoszą budzą niedowierzanie.
Otóż ten deszczyk co pokropił w Petrze wieczorem w tych okolicach przerodził się w ulewę a woda deszczowa spływając z gór olbrzymimi rwącymi strugami wylała się na drogę do Aqaby całkowicie zalewając ją i w wielu miejscach niszcząc. Wygląda na to że spędzimy noc w autokarze, ale już po 3 godzinach oczekiwania Safin się wykazał. Kilka telefonów i informacja- wracamy do Petry. Jeszcze tylko godzinka na wyjechanie z tego tłoku, bo przecież nie ma tak ze wszyscy karnie czekają na jednym pasie- zakorkowane są oba pasy. Totalnie.
W naszym hotelu w Petrze czeka na nas kolacja, rano bez pośpiechu, droga do Aqaby już uprzątnięta. Po drodze widać rozmiar zniszczeń jakie wyrządził ów deszczyk, i maszyny drogowe uprzątające jeszcze głównie błoto i kamienie naniesione na drogę. Sam przejazd przez Aqabę jeszcze z trudnościami ale jakoś poszło. Jeszcze tylko te granice tym razem w odwrotnej kolejności, przejazd przez półwysep Synaj i kolacyjka w znanym już na hotelu Luna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz