Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
czwartek, 6 grudnia 2012
Jerash
Z pozostałości rzymskich na nierzymskich aktualnie terytoriach, najwięcej pozostało w Afryce. Poszczycić się może takimi perełkami jak Tipasa, Dżamila, Tebessa czy Timgad w Algierii, Kartagina w Tunezji, Sabrata i Leptis Magna w Libii.
Ale i Jordania ma swoje Dżerasz (pisownia międzynarodowa w transkrypcji angielskiej to „Jerash” i tego raczej się trzymajmy). Pięknie zachowane miasto z okazałym forum i amfiteatrem. W amfiteatrze atrakcja- występki zespołu muzycznego w skład którego wchodził okazały bęben i dwie kobzy (?), żeby nie było wątpliwości ozdobione piękną szkocką kratą.
Bardziej odporni na upał (+37) i niewygody zasuwają kawał drogi aleją kolumnową, oglądają świątynię i cysternę na wodę pitną. Wchłaniamy jej dużo po przybyciu do autokaru. $1 za dwie butelki to niedrogo.
Jedziemy przez przepiękną widowiskowo okolicę i wracamy do Ammanu. Jakkolwiek centrum wydaje się być w miarę ładne, reszta miasta jest jednostajnie brzydka. Ale jutro już opuszczamy Amman.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz