Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
czwartek, 19 stycznia 2012
jedno oko na Maroko
czyli Alibaba u araba
Po doskonałych doświadczeniach z Egiptu wybraliśmy i tym razem z Rainbow Tours na wycieczkę pt Magiczne Południe do Maroka. I mieliśmy rację. Poniższa relacja nie jest w żadnym wypadku przewodnikowym opisem miejsc, nie jest też chronologiczno-encyklopedycznym opisem trasy. Raczej luźne impresje. Kto chce niech czyta.
Dzień 1. Wyjazd przesunięty o 2 godziny później ale nie robimy z tego problemu, i tak pierwszy dzień na straty. Międzylądowanie w Casablance traktuję jako zapoznanie się z realiami i przypomnienie sobie nieużywanego od lat wielu slangu franko- arabskiego. Niestety indagowana obsługa samolotu podaje sprzeczne informacje czy mamy pozostać w samolocie czy go opuścić, czy pozostawić rzeczy czy nie. W końcu decydują się- opuszczamy samolot i rzeczy zabieramy ze sobą. Nie wszyscy pasażerowie kwapią się jednak do wyjścia, bo jedna pani twierdząc że dobrze zrozumiała, nakazuje zostać. Po długim wahaniu z ociąganiem ruszają do wyjścia. Rzut oka na lotniskowy zegar pokazuje się że mamy 2 godziny przesunięcia w czasie, toteż gdy przesuwam wskazówki z dziewiątej wieczór na siódmą, od razu robi się lepiej.
Półgodzinne spóźnienie samolotu do Agadiru to normalka, jednak po następnym półgodzinnym postoju już w samolocie zaczęliśmy interesować się co się dzieje. Panienka wychodząca z kabiny pilotów zeznała że dwóch pasażerów zrezygnowało z lotu i teraz wyciągają ich bagaże. Po następnej półgodzinie na ich miejscy zjawiło się dwóch następnych, powitanych gromkimi brawami, i mogliśmy bez przeszkód wyruszyć.
Na lotnisku w Agadirze czekała na nas sympatyczna panna Krysia, która wskazała nam nasz autokar. Przedłużające się czekanie na zawieruszonych pasażerów umilaliśmy sobie żarcikami i godzinka szybko zleciała. Jeden pasażer w stanie nieważkości zgubił naprzód boarding pass, potem paszport lecz dzielna panna Krysia wyciągnęła go z tarapatów i z lotniska. Inny pasażer urwał się do innego autobusu, lecz został przez naszą opiekunkę zawleczony siłą do naszego busika. No i ruszyliśmy. W Polsce godzina druga rano (tu na szczęście dopiero dwunasta), więc szybciutko kolacja i jutro rano zaczynamy. Ostrzę już sobie zęby na to jutro.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz