Day 2. Spotkanie informacyjne, z lekka niewyspani zwiedzamy okolicę, kąpiemy się w basenie i odwiedzamy plaże. Wchodzimy na....Place de Montmartre (!!)- tak to dowcipni Egipcjanie nazwali placyk przy wejściu do kompleksu Empire Beach. French connection, w albumie fotograficznym powinny znaleźć się dwa „bliźniaki” – pierwszy to zdjęcia z Montmartre egipskego i paryskiego, a drugi- wyjaśnię na końcu. Przy molo i z boku są małe rafy. Miejsca mało, ale znajdujemy na molo- tam jest więcej. Ręczników brak, ale wzięliśmy jeden nasz, wieczorem dokupimy drugi.Wieczorem idziemy zatem w miasto- byłem we wielu krajach arabskich, wszystkich (!!) krajach północnej Afryki, ale nachalstwo Egipcjan przerasta wszystko. Mniej zaprawionych w bojach i asertywnych może zniechęcić. Najlepiej w ogóle nie odzywać się i udawać (niektórzy nie muszą) że się nie rozumie. Śpimy do 9 rano!!!!
Ps. Za duży plażowy ręcznik z Nefretete stargowałem z 65 (bandytyzm) na 20.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz