Nieopodal znajdują się słynne „smocze groty” – cuevas de drach.
Oczywiście nie można przegapić takiej okazji. Jak się okazało- słusznie. Ale po drodze trasa wiedzie przez rodzinne miasto Nadala- Porto Christo. Samo miasteczko ładne, fajne z portem, ale nie o to przecie idzie. Celem naszym są Smocze Groty. Już na wejściu interweniuje obsługa i zabrania mi rozstawienia statywu, (który notabene właśnie po to targałem przez pół świata).
Na szczęście aparat (Canon 50D) ma tak znakomite parametry, że podpierając się w razie potrzeby na barierkach i innych punktach stałych, robię całkiem przyzwoite zdjęcia. Jest podziemne jeziorko, największe (w swojej klasie) w Europie. Woda jest bardzo malownicza, toteż i widoki zapierające dech w piersiach. Na koniec docieramy do dużego fragmentu jeziora na którym zapowiedziany jest pokaz „światło i dźwięk”.
Sroga zapowiedź –nie wolno robić żadnych zdjęć- nie robi już wrażenia. Oczywiście nie wolno z fleszem – taki fotograf zepsułby cały nastrój, bo pokaz zaczyna się w całkowitej ciemności. Ja zmieniam obiektyw na super jasny 50/1,4, którym to nawet przy świetle świeczki wszystko wychodzi.
Na jeziorko zrazu w kompletnej ciemności wyjeżdżają łódki, jedna z muzykami. Grają „na żywo” m.in. Barkarolę Offenbacha i Adagio Albinoniego. Cudo! Na koniec można popłynąć łódkami i nawet zrobić (!bez flesza!) fotki. Są piękne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz