Wyspy Kanaryjskie były, w czasach minionych, synonimem niezdrowego luksusu, traktowano je coś tak jak Mercedesy- symbol nieuczciwego bogactwa. „Zdrowa” część społeczeństwa nigdy tam nie wybierała się. Jeździli niesłusznie- tzw badylarze i inna prywatna inicjatywa, pogardzana przez władze. Jeździli też, całkowicie zasłużenie, działacze partyjni i inni zasłużeni dla władzy ludowej.
Ale czasy się zmieniły Teneryfa stała się takim samym miejscem jak wiele innych. I nie zdziwiliśmy się. Gdy wybraliśmy tę właśnie wyspę kanaryjską na oazę wakacyjnego wypoczynku.
Wylądowaliśmy po sześciu godzinach lotu, wylecieliśmy w nocy, lecz mimo licznych prób uśnięcia w samolocie, nie dało się. Rankiem okazało się, że zyskaliśmy dodatkowa godzinę przesuwając zegarki w tył. Po zakwaterowaniu i obiadku wychodzimy na basen. Słonko wysoko, konstatujemy że w Polsce już ciemno. Taki to skutek daje odjazd kilka tysięcy kilometrów na płd-zachód. Za to rankiem nie chce się wstać gdy słońce wschodzi dopiero o godzinie ósmej. Robimy sobie plan wycieczek- co autokarem, co wynajętym autem, co jeepami, ale na razie odreagowujemy męczącą podróż. Acha- jest stół do ping ponga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz