Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
poniedziałek, 6 lutego 2012
palmy i kasby- jak w bajce
3”’ Ruszamy dalej, mijamy pojawiające się już tu i ówdzie kasby (domostwa lub grupy domów), i ksary (to samo lecz ufortyfikowane). Stajemy przy jednej z kasb, a naprzeciwko palmeria, czyli coś w rodzaju oazy. Już od wejścia towarzyszą nam chłopcy na osiołkach pragnący za wszelką cenę sprzedać daktyle, których tu zatrzęsienie. Nasz przewodnik Salah wspina się na palmę, grożąc ostrzegawczo paluszkiem innym „ochotnikom” i zrzuca stamtąd świeże daktyle.
Chłopcy niezrażeni chcą za wszelką cenę (która w międzyczasie spada) sprzedać swój towar. Obok mnie idzie dwóch chłopaków (a trzeci jedzie na ośle). Jestem Don Pedro- przedstawiam się, a ty? - Mohamed (wiadomo- najbardziej szanowane imię)- dumnie wypina pierś jeden z nich. Mosju, nie słuchaj go- to Mustafa!- krzyczy drugi! A ty kto?- pytam tego drugiego. Aliane- odpowiada niepewnie. I słusznie bo zaraz słyszymy śmiech: Szuf (popatrz) , Alibaba (to do mnie), Ali- ane, Ali- Ha ha ha ANE (osioł)! Ma czego chciał.
Zwiedzamy kasbę leżącą po drugiej stronie drogi- cudo, wszystko z naturalnych materiałów: glina- wszechobecna w tym regionie, drewno- tego mamy w nadmiarze. Prymitywne sprzęty i narzędzia, jest kuchnia, jest nawet i prysznic- gliniany dzban z wodą i kanalik ściekowy odprowadzający wodę. W następnej niesłychanie fotogenicznym ksarze- Tissergate udało się zrobić piękne ujecie- w promieniach zachodzącego słońca, samotna baba w haiku zmierza do wejścia do ksaru.
Nocleg w Zagorze (bywalcy dodadzą zaraz- Starej). Hotel jak z bajek 1001 nocy, ogrody ślicznie oświetlone, pośród nich małe restauracyjki i bary, basen. Jemy smakowita kolację. Jedyny przykry zgrzyt- muzyka bynajmniej nie arabska lecz europejska i to taka skomercjalizowana muzyczka. Przyrzekłem sobie ze napiszę o tym końcowej ocenie wycieczki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz