Maja
to wcale nie pszczółka- ta w telewizji arabskiej nazywała się Zyna, Filip to był Rachid, a Gucio nazywał się Nahul. Serial cieszył się sporym powodzeniem, niestety nie było piosenki Wodeckiego, lecz zawodzenie: typu: Zyna ajaj Zyna . po co mieszam Wodeckiego? Ano maja to po arabsku: woda. Przypominacie sobie hymn kooperantów: … brak mi będzie ramadanu i pustego zwykle kranu. Tak jest, dostawy wody rzadkie i nierytmiczne wymuszały na mieszkańcach posiadanie obowiązkowo (oprócz kanistra na zacier) kilku pokaźnych zbiorników na wodę w kuchni, łazience i wc. Każdy miał przetrenowaną też technikę oszczędnościowego (ekologicznego) zmywania i mycia się. Dla ratowania się wykorzystywali coś w rodzaju starorzymskich akweduktów. (dobry przykład wzięty od wyżej rozwiniętego społeczeństwa). Jeden z takich akweduktów, funkcjonujący- a jakże -jest pod Oranem. Działa bardzo dobrze. Jak woda to nie tylko jej brak ale i kłopot z nadmiarem, burze są krótkie i ulewne, toteż siec kanalizacyjna nie nadąża, Ulice zatopione, samochody czasem po dach, ale wszystko szybko mija i woda opada. W miejscach, gdzie zdobycze cywilizacji jeszcze nie dotarły, jest gorzej, tam potrafi zalewać drogi czyniąc je nieprzejezdnymi, pola i samochody.
Z brakiem wody próbują sobie radzić budując zbiorniki wodne (Chateau d’eau), ale zawsze coś stanie na przeszkodzie- zwykle brakuje kogoś kto je w odpowiednim czasie napełni. To samo ze zbiornikami retencyjnymi, trzeba spuszczać z nich wodę, bo po to są, ale zwykle trafi się taki ktoś kto zapomni i budzi się w czasie ulewy z ręką w nocniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz