Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.
niedziela, 12 sierpnia 2012
Nic trudnego
Nic trudnego
Nie ma dla chcącego, lub- by to klarowniej ująć- dla polskiego inżyniera. Bolanda czyli Polska- to słowo budziło sympatię, i podczas siedmioletniego pobytu w Maghrebie nie raz o tym się przekonałem. A „Mohandes”- czyli inżynier- tu dodatkowo budziło szacunek. I przeświadczenie że polski inżynier może wszystko. W Algierii pracowałem w „service VRD”- czyli drogi (Voirie) i sieci (Reseaux Divers), a jako szef ekipy musiałem znać się oczywiście na wszystkim. Byli o tym święcie przekonani a ja to przekonanie skwapliwie podtrzymywałem. No i doigrałem się.Pewnego razu przychodzi do mnie sam Dyrektor i oznajmia że zrobię projekt regulacji rzeki koło Guelmy. Daje mi do pomocy asystenta i dwa tygodnie czasu(!!) bo zbliża się pora deszczowa. I mam oczywiście dać wszelkie materiały bo już inna ekipa robi „appel d’offre” czyli materiały przetargowe.
Nie wiadomo do końca po co bo wykonawca jest już na placu budowy. Ale nie ma czasu wiec trza szybciutko zrobić naprędce plan i do roboty. Że co? Że taki projekt wykonują specjalistyczne biura hydrologiczne i melioracyjne przez kilka miesięcy. Może w Polsce ale nie tu!
Po pierwsze to poleciałem zaraz do moich przyjaciół drogowców na drugie piętro żeby mi wytłumaczyli precyzyjnie zasady robienia przekrojów i obliczeń bilansu mas ziemnych. Cholera, dużo tego i choć zasady nieskomplikowane, to niezwykle pracochłonne. Ale przecie na moim piętrze stoi komputer i programista jako tako znający się na rzeczy. Wiec po drugie- poszedłem do niego by szybko mnie przeszkolił z języku programowania na tę maszynę. Na szczęście tym językiem okazał się dość nieskomplikowany „Basic” więc po zrobieniu schematu blokowego, napisanie programu- dla polskiego inżyniera nie było zbytnio skomplikowane. Po trzecie (a w zasadzie po pierwsze)- wizyta w terenie. Obejrzałem urocze rozlewisko o powierzchni kilku hektarów, ale szczęśliwie dostrzegłem szczątki koryta rzeki – wlot i wylot- do których postanowiłem jakoś się podłączyć.
Po czwarte- i tu pomoc naszego dyrektora była nieoceniona- wyszarpałem z „Direction d’hydraulique” dane dotyczące przepływów i opadów maksymalnych (burzowych) średnich etc. Mapy też oczywiście dostarczyli.
Zrobienie obliczeń metodą „wstecz” to już fraszka. Metoda ta oczywiście polega na takim balansowaniu współczynnikami i danymi aby otrzymać pożądany wynik. A obliczenia hydrauliczne bazują w dużej mierze na współczynnikach dobieranych „par experience”. A experience miałem.
Oszczędzę szczegółów, dość że powiem że po dwóch tygodniach projekt został zrobiony. I – co więcej- przyjęty (jako rzecz całkowicie normalna) do realizacji.
Nic trudnego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz