Maghreb, czyli miejsce gdzie zachodzi słońce - to jedna z pierwszych definicji, która wryła mi się w pamięć podczas wieloletniego pobytu w północnej Afryce. Pozostała fascynacja architekturą, kulturą i historią, nostalgia za przepięknymi krajobrazami, ciepłem morza Śródziemnego. Wszystkie kraje północnej Afryki, której dominującą częścią (zachodnią) jest właśnie Maghreb są z pozoru podobne, a jednak różne. Wyruszymy w podróż po tej fascynującej krainie.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

błękitny meczet



Dojazd – hardcore-, ale lokalizacja i widok z tarasu hotelowego- bajkowy. Błękitny meczet o rzut beretem, przepiękny widok na morze Marmara i cieśninę Bosfor!! Ale czas nie pyta- nie staje, wyruszamy więc w miasto. Po wyjściu z hotelu naradzamy się (z mapą) gdzie iść, aż tu zaczepia nas starszy jegomość pytaniem czy mówimy po francusku (?), poczym zarzuca użytecznymi informacjami gdzie co obejrzeć, kiedy, za ile itp. Na zakończenie zapytał skąd pochodzimy, bo nie wyczuł (!?) obcego akcentu. Szkoda że nie spróbowałem na nim dość dobrze opanowanego akcentu arabskiego.

Zaczynamy oczywiście od hipodromu z którego pozostał jeno obelisk- identyczny jak w Karnaku i na Placu de la Concorde w Paryżu. No ale naprzeciwko: najokazalszy- Błękitny Meczet, na wstępie dostajemy pelerynki do osłonięcia różnych nagości i worek na buty (po zdjęciu) i bez przeszkód wchodzimy do środka.
















Tłum wiernych i niewiernych przeplata się ze sobą w każdym meczecie, widać że religii nie traktują ortodoksyjnie, islam i chrześcijaństwo żyją w zgodzie obok siebie. Coś takiego widzieliśmy tylko w Egipcie, gdzie to kościół koptyjski był na równych prawach z islamem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported.