Wyspa słynie z upraw winorośli, Lanzarotańskie wina (szczególnie białe) są słynne na całym świecie. Ale jak tu uprawiać cokolwiek przy częstych wiatrach i notorycznym braku wody. „Campecinos” poradzili sobie z tym świetnie. Każda roślinka ma osobny „dołek” otoczony z 3 stron niskim kamiennym murkiem (bez zaprawy) chroniącym przed wiatrem, a wodę zapewnia prosty system nawadniania.
Sami już robimy wycieczki po wyspie. Wjeżdżamy na najwyższe punkty wyspy z wulkanem Corona, i cudownym widokiem na wysepkę Graciosa. Zjeżdżamy do wioski przylepionej do morza – Punta Mujeres.
Domy dotykające do Oceanu są często zalewane. Na jednym z nich zobaczyliśmy zadziwiające rękodzieło – podwyższenie komina o metr. Okazało się, że w czasie sztormów woda tak szaleje, że wlewała im się przez komin. W zatoce surferów podziwiamy dwumetrowe fale. Kąpieli nie ryzykowaliśmy. Za to kąpiemy się chętnie na naszej plaży w Puerto del Carmen. Sangria, i sjesta. To już trzecia nasz pobyt w tym regione, i nie ostatni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz